
Wywiad z Sergem Kahili Kingiem
Wywiad z Sergem Kahili Kingiem przeprowadzony w Warszawie, 11 października 2005
Wychowywałeś się w tradycjach szamanizmu hawajskiego. Jak długo uczyłeś się zanim mogłeś użyć wobec samego siebie określenia „szaman”?
Serge Kahili King: Zacząłem się uczyć, gdy miałem czternaście lat natomiast gdy ukończyłem trzydziesty rok życia mój hawajski wujek stwierdził, iż zasłużyłem na ten tytuł. Ja sam prawie równocześnie doszedłem do tego samego wniosku.
Jesteś szamanem w tradycji łowców przygód. Co to oznacza?
SKK: Istnieją dwa rodzaje szamanów: szaman – wojownik, oraz szaman lubiący przygody. Obydwaj są uzdrowicielami. Pomimo, że podstawowe tradycje i zasady na których się opierają są takie same, to pewne zasady dotyczące postrzegania świata i uzdrawiania różnią się w tych dwóch drogach. Jedną z ważnych różnic jest to, że szaman wojownik podczas uzdrawiania obchodzi się ze stanem chorobowym tak, jakby walczył z „wrogiem”. W celu uzdrawiania używa on zwykle swoich umiejętności wojownika, na przykład wypędzając z kogoś ducha choroby. Szaman lubiący przygody obchodzi się z choroba jak ze skutkiem pewnego niewłaściwego mentalnego lub fizycznego zachowania. Dlatego też zmienia on swoje zachowanie, aby dzięki temu zniknął stan chorobowy. Dla przykładu, w danym przypadku szaman-wojownik używa mocy personifikacji aby dzięki temu stworzyć coś konkretnego, co będzie mógł zwalczyć. Krocząc ścieżką szamana lubiącego przygody używamy siły lub mocy głębokiej personifikacji, to znaczy stwarzamy stan harmonii, a to oznacza znowu, iż choroba nie istnieje. Są to po prostu dwa sposoby, dzięki którym można osiągnąć to samo. Mówiąc ogólnie: szaman – wojownik używa mocy w celu otrzymania miłości; szaman lubiący przygody rozwija miłość lub zdolność kochania, dzięki czemu otrzymuje moc. Dlatego prawdziwi mistrzowie obydwu dróg są identyczni.
Nic nie jest tak przekonywujące jak skuteczność. Dlatego też może opiszesz pokrótce, jaki największy sukces osiągnąłeś w swojej działalności szamana lub nauczyciela Huny?
SKK: Największym sukcesem był rozwój ufności we własne siły, zaufania do samego siebie i wiary w siebie ponieważ wszystkie pozostałe pozytywne skutki pochodzą przede wszystkim z tego faktu. Uzdrawiając kogoś, tak na prawdę pomagamy jedynie wydobyć moc z wnętrza uzdrawianej osoby. Mój sukces definiuje się w ten sam sposób. To znaczy, że pomagam ludziom wydobyć z siebie ukrytą moc oraz powrócić do stanu osobistej harmonii i potęgi. Różne rzeczy, których dokonali ludzie dzięki lub z pomocą wiedzy Huny stają się moim osobistym sukcesem jako nauczyciela tej wiedzy. A znam wiele przykładów gdzie ludzie wyleczyli się z poważnych chorób, jak na przykład raka. Niektórzy uzdrowili w bardzo krótkim czasie złamane kości. Pośród osób, które miałem przyjemność uczyć są również tacy, którzy uzdrowili związki partnerskie i przyjacielskie, o których sadzili, że nie da się już ich naprawić. Niektórym udało się doświadczyć wysokiej duchowości, żyć w harmonii z przyrodą, nawet wtedy, gdy była ona zanieczyszczona. Wymieniłem kilka prostych przykładów pokazujących czego dokonali ludzie za pomocą tej wiedzy. Jeszcze raz chciałbym podkreślić, że wszystkie uzdrawiające procesy pochodzą z ludzkiego wnętrza. Szaman jest pomocnikiem. To nie on dokonuje uzdrowienia. Jego funkcja polega tylko i wyłącznie na wsparciu danego człowieka w odkryciu swojej własnej mocy, oraz swojego własnego idealnego zdrowia.
Czy mógłbyś powiedzieć kilka słów na temat tego, jak wiedza i nauka Huny wpływa na twoje prywatne życie?
SKK: Mam wspaniałe życie osobiste. Mam fantastyczna żonę (jesteśmy małżeństwem od 43 lat) oraz trójkę cudownych dzieci, które równocześnie są moimi przyjaciółmi. Wszyscy jesteśmy zupełnie zdrowi i wszystkie moje sny i marzenia urzeczywistniły się.
Wiem, że nie trzymasz w domu żadnych lekarstw – nawet aspiryny. Czy to prawda?
SKK: Tak, to prawda. Nie używaliśmy ich również przez cały okres dorastania naszych dzieci; żadnego syropu na kaszel, niczego. Zawsze, kiedy ja sam lub ktoś z mojej rodziny ma jakiś problem zdrowotny używamy technik uzdrawiających, które bardzo szybko przywracają wszystko do normy. I właśnie dla tego nie trzymam żadnych lekarstw – są one po prostu zupełnie niepotrzebne.
Czy istnieją tajemnice w nauce Huny, które zdradzasz wyłącznie swojej rodzinie lub wąskiemu gronu wybranych uczniów?
SKK: Nie. Hawajski sposób nauczania polega na odpowiadaniu na pytania. Kiedy tylko uczeń wymyśli jakieś pytanie, natychmiast otrzymuje na nie odpowiedź. Inną sprawą jest, że czasami zadanie dobrego pytania wymaga od człowieka wiele uwagi, własnych przemyśleń i doświadczeń. Ale ja nigdy nie ukrywam niczego.
Czy każdy człowiek może zostać szamanem lub mistrzem szamanizmu?
SKK: Każdy posiada ten potencjał i mógłby nim zostać, lecz nie sadzę, aby każdy tego chciał. Jednak, jak już powiedziałem, każdy człowiek ma taki potencjał.
Niektórzy ludzie boją się szamanów. Osoby te sądzą, iż szaman mógłby użyć swojej mocy do tego, aby ich kontrolować, czy nawet doprowadzić do wypadku lub jakiegoś innego nieszczęścia. Co możesz powiedzieć na ten temat?
SKK: Ludzie ci nie mają na myśli szamanów. W tym wypadku problem polega na terminologii. W językach zachodnich nie istnieje zbyt wiele pojęć określających metody używania mentalnej mocy, ponieważ języki te zgromadziły po prostu różne praktyki pod tymi samymi nazwami. Dlatego czasami pojawiają się pewne nieporozumienia. Jednym z takich przykładów jest zrównanie czarownika podążającego ścieżką prowadzącą do osiągnięcia osobistej mocy i potęgi (a jeśli taki czarownik miałby zły charakter, to rzeczywiście mógłby w pewnych okolicznościach kogoś skrzywdzić) z szamanem, który zawsze jest uzdrowicielem i nigdy nie stara się nikomu szkodzić. Podam tu mały przykład: występująca w książkach Carlosa Castanedy postać Don Juana jest czarownikiem. Wprawdzie nie złym, jednak jego nauki koncentrują się wyłącznie na osobistej mocy. W indiańskiej tradycji czarownika takiego jak Don Juan nazywa się słowem Brujo. W tym samym indiańskim plemieniu żyje również szaman lub ktoś, kogo możemy określić mianem szamana. Do określenia „zawodu” czy też funkcji społecznej tego człowieka używa się zupełnie innego słowa – Courandero. Jest on uzdrowicielem i zajmuje się ogólnym dobrobytem całej społeczności, nie koncentrując się na osobistej mocy. Wśród wielu pierwotnych ludów egzystują te dwa typy postaci i to rozróżnienie, jednak w świecie zachodnim bardzo często ludzie nie dostrzegają tych różnic. Dlatego też czasami dochodzi do pewnego pomieszania pojęć.
Powiedziałeś właśnie, że jednak istnieją ludzie rozwijający swoje moce psychiczne, którzy w pewnych okolicznościach mogą uczynić bliźnim krzywdę. Czy mógłbyś rozwinąć ten temat?
SKK: W trakcie mojego siedmioletniego pobytu w Afryce bardzo często stykałem się z ludźmi mającymi poważne problemy zdrowotne lub życiowe rzekomo spowodowane działaniem złego czarownika. I rzeczywiście tacy czarownicy o złych intencjach istnieją. Jednakże wiedza Huny rzuca nieco inne światło na ich działania i skuteczność. Otóż z punktu widzenia hawajskiego szamanizmu nie istnieje żadna tajemna moc, dzięki której wypełnia się rzucona na człowieka klątwa. W grę wchodzą tu jedynie mechanizmy sugestii. Innymi słowy zły czarownik chcąc doprowadzić kogoś do choroby stara się wszelkimi sposobami zasugerować ofierze, że została ona przeklęta. Najczęściej taki „przeklęty” człowiek bardzo silnie reaguje na sugestie i sam podświadomie doprowadza do wypadku czy pogorszenia swego stanu zdrowia. Co ciekawe, na takie sugestie są również bardzo często podatni ludzie uważający się za sceptyków i niewierzący w żadną formę „magii”. Dzieje się tak ponieważ sceptycyzm takiej osoby jest wyłącznie świadomą warstwą poglądów, podczas gdy podświadomie taki człowiek mimo wszystko wierzy w skuteczność tego typu działań i obawia się ich. Jednym słowem, klątwy czy ataki przy pomocy „czarów” nie mają żadnej mocy, chyba, że poddana takim zabiegom osoba ulegnie sugestii i zaszkodzi sobie sama.
Jedna z zasad Huny mówi, iż nie istnieją żadne granice. W jaki sposób można wytłumaczyć to ludziom, którzy po raz pierwszy słyszą o Hunie?
SKK: Jeżeli osoby te jeszcze nigdy nie słyszały o Hunie, wtedy posłużmy się prostym, praktycznym wytłumaczeniem. W przypadku tej zasady wychodzi się z założenia, iż Wszechświat jest nieskończony. Zgadza się to również z zapatrywaniami wielu współczesnych matematyków, fizyków i innych naukowców. Ale aby móc doświadczać, musimy mieć jakieś ograniczenia. Na innym poziomie możemy również powiedzieć, iż wszystko jest możliwe, jeżeli uda nam się wymyślić sposób na to, jak to zrobić. Jeśli przyjrzymy się historii ludzkości, z łatwością dostrzeżemy jak ludzie, którzy ja tworzyli obchodzili się z wyzwaniami. Dawniej nieprzekraczalną granicą było przebycie mili w ciągu czterech minut. Prędkość dźwięku była absolutnie niemożliwa do pokonania. Uważano, że jeśli coś jest cięższe od powietrza, to absolutnie nie może latać. Można to było nawet udowodnić matematycznie! Pomimo tego ludzie znaleźli sposoby, aby niemożliwe uczynić możliwym.
Tak wiec granice dla ludzi przesuwają się.
SKK: Tak, my sami stwarzamy nasze granice. Wszechświat jest nieskończony i daje nam nieskończone możliwości.
Huna zakłada, że każdy przedmiot posiada inteligentnego ducha. Jak można to zrozumieć?
SKK: Wszystko żyje, wszystko ma ducha, wszystko posiada inteligencje, wszystko jest świadome, ma zdolność postrzegania i jest w stanie w pewien sposób odpowiedzieć nam na zadane pytanie.
Szczerze mówiąc, wielu ludziom trudno jest to zrozumieć. Jakie istnieją dowody na to, że na przykład kamień dysponuje w ogóle jakąś inteligencją?
SKK: Powiedz mi, dlaczego nie może być inteligentny? Jest to oczywiście zupełnie inna inteligencja, lecz inteligencja wielu ludzi również różni się bardzo od siebie. Kamień oczywiście nie przemawia ludzkim językiem, ale posiada mowę, której można się nauczyć. Idea mówiącą, iż wszystko żyje, jest po prostu założeniem, które czynią szamani. Wielu współczesnych naukowców zakłada, że kamień jest martwy. Obydwu tych stanowisk nie można udowodnić. Przyjęcie, iż kamień jest żywy lub martwy jest tylko założeniem. Jednak, jeżeli postępujesz tak jakby kamień był martwy, wtedy on tak właśnie się zachowuje.
W takim przypadku niemożliwością jest żadna rozmowa, nie istnieje żadna komunikacja miedzy wami. Szamani odkryli, iż jeśli postępujesz tak jakby kamień żył, wtedy on rzeczywiście zachowuje się jak istota żywa. Dzięki temu możliwa jest komunikacja, a dzięki komunikacji można mieć wpływ na zachowanie się wszystkiego tego, z czym jesteśmy się w stanie porozumieć.
Wiele osób uważa, że przeszłości nie można zmienić. Czy to prawda?
SKK: Zmienić można wszystko.
Rozumiem, że można zmienić nasze wspomnienia o przeszłości. Ale czy można zmienić samą przeszłość?
SKK: Mówiąc o przeszłości oraz o wspomnieniach dotyczących przeszłości należy wspomnieć, że są to dwie różne rzeczy. Książka nie jest tym samym, co opisana w niej historia. Tak wiec, wspomnienie jest jak książka znajdująca się w głowie. Ta książka opisuje historie z przeszłości. Jeśli chcesz możesz zmienić jej treść. I nie ma znaczenia, jaka w rzeczywistości była przeszłość, bowiem zmieniając dane wspomnienie zmieniasz również wszelkie skutki, które to wspomnienie wywoływało. Zaś jeśli wiesz jak możesz przemieścić swoją świadomość w czasie aby dokonać rzeczywistych zmian, podjąć inne decyzje i zareagować w inny sposób na dane sytuacje, wtedy zmienisz swoją przeszłość a wraz z nią zmieni się również teraźniejszość, a co za tym idzie – zmieni się także wspomnienie o danym zdarzeniu.
A przyszłość? Czy według Huny można tylko na nią wpływać, czy też dokładnie przewidzieć?
SKK: Przyszłość oferuje nam nieskończone możliwości, ale tak naprawdę to my sami tworzymy ją każdego dnia na nowo. Z punktu widzenia Huny nie ma czegoś takiego jak „z góry ustalone” wydarzenia. Przyszłość nie jest filmem i nie wystarczy siąść i spokojnie czekać, aż jego klatki przesuną się przynosząc nam to, co zostało wcześniej nagrane. Hawajczycy wierzą, że istnieje tylko nieskończona chwila obecna, która rozwija się i ewoluuje zgodnie z pewnymi ideami, które nosimy we własnej podświadomości. Zgodnie z tą filozofią, to, co nas czeka zależy wyłącznie od nas samych. Zależy od tego, jakie rozwiązania wybierzemy świadomie i do czego popchną nas nasze podświadome wzorce.
Czy to, co właśnie powiedziałeś oznacza, że przyszłości nie da się przewidzieć, z czego płynie wniosek, że wszelkie osoby trudniące się wróżeniem czy przewidywaniem przyszłości tak naprawdę nie są w stanie niczego przewidzieć?
SKK: Nie. To fakt, że przyszłość cały czas się zmienia. Ale buduje się ona na podstawie wzorców, które nosimy we własnej podświadomości w chwili obecnej. Osoby zajmujące się przewidywaniem przyszłości po prostu potrafią poznać wzorce danej osoby czy sytuacji i posiadają talent przewidywania dokąd takie właśnie wzorce mogą doprowadzić tą osobę czy sytuację. Należy jednak pamiętać, że zmieniając choćby jeden wzorzec zmienimy całą przyszłość, która by z niego wyniknęła. A to oznacza, że nie ma na świecie ani jednej osoby, która potrafiłaby przewidzieć coś, czego nie można by zmienić. Wiele osób niewiedzących o tej zależności popada w bardzo zły nastrój pod wpływem niepomyślnych wróżb. A przecież wystarczy tylko odrobinę zmodyfikować swoje postępowanie i dana wróżba po postu się nie spełni. W kulturze hawajskiej funkcjonuje doskonałe przysłowie mówiące o przewidywaniu i zmienianiu własnej przyszłości. Brzmi ono: „Jeśli pragniesz innych plonów, zasiej inne nasiona”.
Niektórzy uważają, że szaman powinien być kimś w rodzaju pustelnika mieszkającego w małej chatce gdzieś na odludziu. Czy taki tryb życia rzeczywiście pomagałby szamanowi w jego pracy?
SKK: Wtedy nie byłby szamanem. Szaman jest uzdrowicielem i musi być tam gdzie znajdują się ludzie.
Ale czy tajemnica okrywająca szamana nie powodowałaby, iż jego działania byłyby skuteczniejsze?
SKK: Tego typu zabiegi mogą rzeczywiście działać w jakiś innych systemach ale nie w Hunie. Jeżeli szaman lubiący przygody chce uzdrawiać, wtedy musi pracować z przekonaniami i wierzeniami ludzi i tylko umiejętność takiej właśnie pracy stanowi o skuteczności danego szamana. To gdzie mieszka i jaką drogę życia przyjął nie ma na cały proces najmniejszego wpływu.
W Polsce większość ludzi jest katolikami. Jak sądzisz, czy można być równocześnie dobrym katolikiem i szamanem?
SKK: Oczywiście. Również ja wychowany byłem w wierze katolickiej i nie istniał przy tym żaden konflikt. Huna i szamanizm są umiejętnością porównywalną do rzemiosła. Więc jeśli katolik zostaje szamanem, to mniej więcej tak, jakby na przykład został doktorem. Nie ma tu żadnego konfliktu. Co więcej rzemiosło nazywane Huną jest praktykowane z miłością i istnieje po to, aby poprawić ludzki los. Służy ono również dobru ludzkiego otoczenia i środowiska. Jest więc jasne, że te idee idealnie zgadzają się z wiarą katolicką. Szamanizm czasami jest błędnie określany jako religia lecz tak na prawdę nią nie jest. Mamy szamanów wyznających katolicyzm, buddyzm, religie hinduskie… Wszyscy oni nie mają najmniejszych kłopotów w pogodzeniu swojej duchowości z naukami Huny. Co ciekawe bardzo często pewne doświadczenia na ścieżce szamanizmu pozwalają osobom wierzącym odnaleźć zupełnie nowy wgląd i inspirację duchową, dzięki czemu ich wiara pogłębia się i mogą z niej czerpać jeszcze więcej pogody ducha i radości.
Jaką radę dałbyś tym czytelnikom, którzy pierwszy raz słyszą o Hunie, aby dzięki temu tak szybko jak to jest tylko możliwe odczuli, że nauka ta skutkuje w ich życiu?
SKK: Najprostszym i najszybszym sposobem praktykowania Huny jest postępowanie zgodnie z filozofią, którą nazywamy Duchem Aloha. Polega to na tym, aby mniej krytykować, natomiast więcej doceniać, respektować, chwalić i błogosławić. Sposób ten sam w sobie może doprowadzić do wielkich sukcesów w uzdrawianiu ciała, ducha i związków. Co więcej nie potrzeba do tego żadnego specjalnego przygotowania czy znajomości jakiś „tajemnych” technik. Wystarczy po prostu wstrzymać się od jakiejkolwiek krytyki i zacząć dostrzegać wszelkie pozytywne elementy otaczającego nas świata.
Jesteś założycielem i prezesem stowarzyszenia Aloha International. Czy mógłbyś w dwóch słowach opisać najważniejsze cele, które stara się realizować to stowarzyszenie?
SKK: Rozpowszechnianie na całym świecie wiedzy o Hunie i Duchu Aloha.
Wkraczamy obecnie w okres zwany erą Wodnika. Podobno ma to być czas pokoju i zrozumienia. Trochę trudno jest jednak w to uwierzyć obserwując wydarzenia mające miejsce na świecie. Czy twoim zdaniem ludzkość jednak podąża dobrym kierunku?
SKK: Wielu ludzi posiada różne idee odnośnie okresów czasu. Ale nic w ludzkim doświadczaniu nie jest ostateczne. Na całym świecie można znaleźć więcej miłości oraz działań w kierunku pokoju aniżeli miało to miejsce kiedykolwiek dotąd w historii ludzkości. Coraz więcej ludzi z różnych krajów pomaga ludziom w innych krajach. Ponieważ jest to zjawisko bardzo powszechne, zdarza się nam go nie zauważać. A jednak jeszcze niedawno temu idee wzajemnej ludzkiej pomocy, które dziś są realizowane, były kompletnie niemożliwe. Nie mam tutaj na myśli rządów danych krajów pomagających sobie wzajemnie. Myślę natomiast o zwykłych ludziach, którzy angażują się w działalność charytatywną. Jest to całkiem nowy i na dodatek bardzo rozpowszechniony fenomen. Na przykład mieszkańcy San Francisco podczas katastrofalnego trzęsienia ziemi w Albanii wysyłali tam całą masę koców, żywności, wody i wszelkich innych potrzebnych przedmiotów. Kilka lat później mieszkańcy Albanii zrobili to samo podczas trzęsienia ziemi w San Francisco, wspomagając zamieszkałych tam ludzi pomimo oczywistych różnic w bogactwie Albańczyków i Amerykanów. Fakt, iż coś takiego miało miejsce jest czymś zupełnie nowym. Obecnie mamy nauczycieli, którzy uczą nas, w jaki sposób można się lepiej komunikować, lepiej żyć i uzdrawiać nas samych i świat. Nauczyciele ci pochodzą ze wszystkich możliwych krajów i kręgów kulturowych. Do tej pory coś takiego w ogóle nie miało miejsca. Wprawdzie ciągle jeszcze mamy granice miedzy krajami lecz są one, i będą w najbliższym czasie, szybko redukowane. Moim zdaniem świat powoli staje się coraz lepszym miejscem dzięki staraniom żyjących na nim ludzi.
W literaturze longowskiej można przeczytać, iż świadomość i podświadomość powinny gromadzić zapasy energii mana, po czym jako dar ofiarny przesyłać ją do nadświadomości, aby dzięki temu posiadała ona siłę do realizacji naszych pragnień. W książce „Bądź Mistrzem Swego Ukrytego Ja” napisałeś, iż jest to błędna interpretacja, ponieważ nadświadomość zawsze posiada dostatecznie dużo mocy do realizowania swoich celów. W przeciwnym razie nie istniałaby żadna rzeczywistość dla ludzi, którzy świadomie nie przesyłają energii mana do swojego Wyższego Ja. Czy mógłbyś nieco rozwinąć tą myśl?
SKK: Jeśli stosujemy System Longowski, powinniśmy postępować tak, jak opisał to Max Freedom Long, ponieważ tak właśnie został skonstruowany jego system. Powinniśmy używać zawsze tego, co dobrze działa i jest praktyczne. Przesyłanie energii mana do naszej nadświadomości może bardzo dobrze działać, a dzieje się tak dla tego, że robiąc to robimy wielkie wrażenie na własnej podświadomości, dzięki czemu jest ona bardziej skora do dobrej współpracy z resztą jaźni. Powinniśmy jednakże pamiętać, że tak naprawdę nasze jaźnie stanowią jedność i nie ma pomiędzy nimi żadnego rzeczywistego podziału. Jeżeli gromadzimy dodatkowy ładunek mana, automatycznie korzystają z niego nasza świadomość, podświadomość i nadświadomość. Ładunek ten jest zawsze do dyspozycji naszych wszystkich trzech jaźni. Dodatkowego ładunku energii potrzebujemy raczej dla nas samych, aby wzmocnić siły potrzebne do medytacji, wizualizacji czy modlitwy, aniżeli dla naszej nadświadomości. Bowiem nasza nadświadomość w każdej chwili ma możliwość czerpania z nieskończonego kosmicznego rezerwuaru mocy.
Bardzo łatwo możemy poprawić nasze życie powstrzymując się od krytyki, myśląc pozytywnie, budując pewność siebie i zaufanie do własnej mocy. Bowiem cała moc leży w naszym wnętrzu. Wystarczy tylko po nią sięgnąć.